Komentarze: 2
Ajjj... dzisiay był dziwny dzień... rano niemiecki, jak to zwykle bywa... z tym było nawet spokojnie, ale reszta dnia... po prostu zakręcony... wydawało mi się, że wszystko jakoś tak szybko mija wokół mnie... że każdy podążą swoim własnym rytmem... nom ale dobra... przejdę od razu do smętów... :] Po zajęciach to siem jush zaczęło tak ekhm... z lekka psuć.. :] mój telek koffany trafił do szpitala... będzie miał operowany słuch.. :D ehh... nom Siemensa mam w zastępstwo buuuu... :( jakoś tsheba przezyc ten tydzien... :/ ajjjj... i fot nie porobie nioo...
Potem to jush było idiotycznie... pewna Osoba nieco przesadziła próbując oskarżyć mnie o coś, czego nie zrobiłam i próbowała ze mną wszcząć wojnę, ale siem nie dałam sprowokować... :] Mam to po prostu gdzieś, nie będę się usprawiedliwiać po kilka razy, bo nie mam z czego... poza tym mnie to nic nie obchodzi... już...
Hmmm za to pod wieczór było lepiej... poszłam sobie z moimi "Misiami" na spacerek... Jesce Rybcia przyszła, no to jush w ogóle fajniuśko :) Śliwki, Kamieniołomki no i cel główny - stacja, tory... Poczułam wreszcie rzeźkość... ummm... pociągi przejeżdzające 2 metry przed nosem... :) szkoda, że były chmurki, bo byłoby widać ładniutki zachód słoneczka :) tak romantycznie... :) ale tak nie było ;P W ogóle jak ja lubie tamte kierunki... :) nie wiem sama czemu :) Niom... a teraz to jush idem się pluuuuskac i lulu :)