Komentarze: 6
"Walcz...", "Nie rezygnuj...", "Nie poddawaj się..." - to słowa, które usłyszałam dziś nawet sporo razy. Ja nadal mam jeden wielki bajzel w głowie... 1000 myśli na godzinę... może nawet na krótszy czas... ale nadal nie wiem, co mam robić, aby wszystko było okey... aby wshystkim i wshystko pasowało... Najlepiej, to jakbym zapadła się pod ziemię, ale jakoś samo nie chce to wyjść...
Jak mam o "to" walczyć, tym bardziej, że stało się jeszcze bardziej dla mnie ważne, niż w ostatnich dniach...? Jak pokonać upory tych, którzy nic nie rozumieją... Jak postępować, aby zaczekać na "to" jakiś czas w świadomości, że "ta sprawa" zaczeka na mnie...? Jak postępować pshes ten czas, żeby nie stracić "tego najważniejshego"...? W ogóle po co ja o to wshystko pytam... psheciesh i tak nikt nie udzieli mi odpowiedzi, bo nikt nie zna pshyshłości...
Wiem jedno... jest mi źle... a do kiedy będzie mi źle...? To wiem jedynie ja...