Komentarze: 10
Wczoraj z Anetką wracałam z butka ze shkółki... było ciekawie, odprowadziłyśmy Szwedzię na pshystanek i potem sobie skręciłyśmy na naszą drogę... w związku z tym, że byłyśmy narażone na różnego rodzaju niespodzianki, z powoduuuu iż było jush cieeeemno, wracałyśmy z... noshyczkami w kieszeniach... :P Na szczęście nie musiałyśmy ich ushywać :] Nom tak to jest, jak nie ma siem samochodu i prafffka :P Ale jush niedluuuugo :P A dzis dostalam piateczkem z bioli, bo uloshylam te posraaaane hasla reklamowe o witaminach :] Jak zlapalam wczoraj wene, to upisalam sie tego prawie 3 strony ;P Ale nawet siem oplacalo, bo spoko wyshlo :] Jak ktos bedzie bardzo ciekaw, to na gygy moge omowic szczegoly ;P Ale spalam niecale 4 godziny... :/ Ale trudno :P Hehehe...