NiEsPoDzIeWaNy WyPaD :D
Komentarze: 2
Weekendzik był zarąbisty. Odwiedziłam z papciem siostruńkę we Wrocławiu :) Ucieshyło siem maleństwo ;P I to tak niespodziewanie, mieliśmy do niej w ogóle nie dzwonić i nie mówić że jedziemy i stanąć pod jej drzwiami ;P Ale z tatą się nie dało, musiał pokręcić drogi na 'Psim Polu' ;P Nie mogła uwierzyć jak zadzwoniłam, że jesteśmy we Wrocławiu ;P No i w nocy o 23 pojechaliśmy na Rynek, myślałyśmy z Marteczką, że sobie pojeździmy na łyżwach, ale lodowisko było czynne do 23 :] Aaaa... no i przez to nie poszłam do szkoly hehe... czesciej moglabym miec takie wypady ;P Szkoda tylko, ze w sobote przepadl mi niemiecki. Nie pisalam testu. Moze napisze nastepnym razem ;P Wieczorkofffa siem moshe wkushyc. A kij z nią :] W sobotę za to pojechałam z Siustrunią do Karinki :D Jak ja jej dafffno nie widzialam ;P Niom... a w niedzielę to jush jest tyle do opowiadania, że nie chce mi się o tym pisać...
- myślałam, że po tym spotkaniu (z Nim...) będzie jush dobrze... nie tak jak dawniej, bo to nierealne, ale lepiej... znacznie lepiej... i wszystko na to wskazywało... wszystko wskazywało na poprawę...
- ale jednak nie... myliłam się... inni też się mylili... takowej poprawy nie ma i prawdopodobnie nie będzie...
- nic nie da się zrobić, pozostaje żyć dalej, tylko cholernie boli mnie to, że cierpią przy tym wszystkim najbliżsi mi ludzie... nie mogę tego znieść... może kiedyś przyjdzie czas odpłacenia się za te wszystkie chwile, których nie da się zapomnieć...
Dodaj komentarz