Intymne wyznania
Komentarze: 0
Powrót do pisania pamiętnika nie jest do końca pewną decyzją.. Nie chcę czytania moich zwierzeń przez osoby niepożądane,dlatego przynajmniej tyle jestem w sobie pewna, że ograniczony dostęp będzie najlepszym wyjściem. Zbędne są dla mnie jakiekolwiek opinie, potrzebuje czasem przelania swoich myśli i zapisania niektórych faktów w jakiś sposób, dlatego nikt nie ma tu prawa wstępu. No chyba, że mój Skarb :* ale tego też nie jestem pewna, czasem mówię i piszę za dużo, jeśli pozna moje myśli które czasem kłębią mi się w głowie, to stwierdzi, że kompletna ze mnie idiotka... a co jak napiszę o jakichś tam moich rozmyślaniach na Nasz temat i Jemu to się nie spodoba...? ech, nie wiem jeszcze co zrobię... na razie wiem, że mam potrzebę wygadania się, w tym przypadku "wypisania"...
Pierwsza sprawa, a właściwie główna sprawa polega na tym,że odkąd umarł mój Kochany Tata, nie miałam nawet chęci by coś tu pisać, ale do cholery nie mogę zlikwidować moich wspomnień, gdzie o Nim pisałam, tu są wspomnienia z ostatnich lat, kiedy razem się trudziliśmy i kiedy razem się cieszyliśmy z czegoś. Nie mogę przekreślić etapu, kiedy był jeszcze ze mną, tu. To by był za duży cios, przynajmniej tak to w sobie odczuwam. Wczoraj obejrzałam wreszcie ten film na ten zakichany ustny egzamin z polaka:/ nie wiem czemu wcześniej się nie zebrałam do jego obejrzenia, może dlatego, że wiedziałam jaka jest jego tematyka.. Smutny film. Wzruszający, trudno mi było się nie poryczeć. I jeszcze to słowo które zostało na końcu filmu.. "[W]ojciec[h]"..ech.. czemu Bóg zabrał mi tę możliwość, możliwość zwracania się "Tato"... teraz mogę to mówić nad Jego grobem..Tylko pytanie "dlaczego" będę zadawała zawsze, choć wiem, że nigdy nie uzyskam odpowiedzi. Nadal boli.
Wiele spraw nabrało zupełnie innego obrotu niż powinno. W dużym stopniu z Rafałem. Studniówka..jak ja żałuję, że wtedy mnie tak potraktował, że musiałam pójść z kimś innym. Choć i tak zabawą mojego życia bym tego nigdy nie mogła nazwać z wiadomych względów, ale sama Jego obecnosc wplynelaby na mnie inaczej. Bardziej jednak boli mnie, że nie był po tym wszystkim blisko. Nie dał mi tego poczucia bezpieczeństwa, że jest przy mnie, ech... boli, bo wciąż pamiętam jak pisał kilka dni wstecz, że idzie na pogrzeb bo była dziewczyna została teraz sama i musi... przykro mi nadal gdzieś tam w sercu. Powiedział kiedyś podczas wymiany zdań, że Jej Mamę znał długo. A przecież mojego Tatę też znał nie krótko, Tata Go lubił, zawsze się bał jak wracał kiedy już było ciemno, pamietam jak raz sie uparl zeby Go nie odwozic a Tata potem się pytał czy coś powiedział nie tak, czy może Rafał się na Niego obraził że tak sobie poszedł. Zaskoczył mnie. Ale jeśli nie na pogrzeb, to chociaż do Kosciola na msze. Za daleko?przecież był transport, może nie chodzi do Kosciola?nie wiem.Ech.Nie chcę do tego wracać, po prostu ciężkie jest to dla mnie, ale jak się człowiek tak zacznie zastanawiać nad tym wszystkim, nad tym całym życiem... a jeszcze jak się traktuje kogos powaznie, snuje się wspólne plany na przyszłość, to dlaczego ta bliska osoba potrafi sie odwrocic plecami,to strasznie bolesne,nie chcialabym podobnego zachowania Rafała.W końcu zawsze powinniśmy być razem, czy dobre czy złe momenty życia.Nie chcę do tego wracac bo jak już pisałam to bolesny dla mnie temat, ale boję się... Nie mówię o wszystkim na głos, bo by zaraz było, że wyolbrzymiam, ale taka jest prawda, panicznie się boję... Na jedno, czuję, że się w jakiś sposob usamodzielniłam, ten okres dał mi porzadnie po dupie, stalam sie chyba bardziej pewna siebie, zaczelam chyba walczyc o swoje, gdy wiem ze cos lub ktos mi zagraza probuje to zwalczyc, to chyba dobrze, ale z drugiej strony boje sie, ze nadejdzie kiedys chwila kiedy bede potrzebowala Jego obecnosci, po prostu Jego bycia, schronienia w Jego ramionach, a On znow odpowie mi tym samym, znow bede mogla liczyc tylko na siebie. Panicznie sie tego boje, ze spanikuje, ze zostawi mnie z tym wszystkim samą.
Co ja mam robić, jak postepowac, staram sie by było dobrze, jednak gdzieś zawsze musi być źle. Nie chcę Go oskarżać, obwiniać ani wypominać, ale strach zostaje, niestety. Wiem, że mimo tych złych momentów w moim życiu i w Naszym związku, kocham Rafała nad życie, i wiem, że gdybym wtedy zerwała zrobiłabym najgorszy błąd w moim życiu i teraz bym sobie tego nie wybaczyła, bo mimo wszystko Rafał jest obecnie dla mnie ogromną podporą. Wiem, że w życiu głos serca ma przewagę nad głosem innych,gdybym Go straciła, straciłabym polowę siebie, a moje życie straciłoby resztę kolorów jakie jeszcze w nim zostały... Ale niestety są jeszcze sprawy niewyjaśnione praktycznie od samego początku... dlaczego tak ukrywa przede mną swój dom, swoją Rodzinę... tatuaz, którego nie widziałam przez 2 lata... u własnego chłopaka... aż wstyd się przyznawać... czy rzeczywiście chodzi tutaj o byłą Dziewczynę, czy też może o co innego.. ja też nie mam pełnego zaufania, ale jednak zawsze staram się być szczera z Nim, bo niby jak mamy zbudować między sobą zaufanie, bez szczerości, wierności i oddania tej drugiej osobie? On nie potrafi się przede mną do końca chyba otworzyć, nie chce uwierzyć, że ktoś może być wierny jednej jedynej osobie?to jak niby On chce mi być wierny skoro nie wierzy we mnie...? Mnie jest ciężko uwierzyć, że On naprawdę mógł pokochać mnie, bo zawsze wydawałam się sobie brzydka, zawsze myślałam, że nikt mnie nie zechce.
Zastanawia mnie czemu tak rzadko wspomina o swojej Rodzinie, o Jego sprawach ze znajomymi czy ze szkołą. Czemu nie chce sobie robić ze mną zdjęć? Jest raczej tajemniczy, może nie chce mnie mieszać w rodzinne sprawy, czy swoje problemy, ale w tym przypadku to ja mam wyrzytu sumienia, bo przecież tyle razy wypłakiwałam Mu się na ramieniu, wygaduje się przed Nim z problemow... I czemu niechetnie przychodzi też do mnie do domu, nawet jeśli na chwilę chcę z Nim wejść to zaraz są grymasy... żeby pojechać ze mną do Taty na cmentarz wspomniał dwa razy, ale nie proponowal nigdy tak na powaznie, boi się czy co.. Ciekawa jestem co On ma tak naprawde w glowie. Może przeszkadza Mu to, albo u Niego w domu, że ma taką małolatę... Dziewczyna wiadomo, że chce mieć starszego Mężczyznę, bo dojrzalszy, będzie się czuła przy Nim bardziej bezpiecznie, porozmawia o wszystkim, popłaczą razem, pośmieją się, ale boję się też że pewnego dnia Rafał stwierdzi, że brakuje Mu starszej dziewczyny, takiej bardziej dojrzalszej, w końcu ja dopiero zdaje mature, On prawie kończy studia, choć też nie wiem co o tym myślec jak wcale na ten temat nie chce przy mnie mowic. Ale co wtedy... jak to bedzie, czy On traktuje mnie w ogole powaznie, czy ma marzenia zwiazane ze mna tak jak ja z Nim? jak to bedzie jesli bedzie chcial wyjezdzac w jakies delegacje tak jak Jego Brat a mnie tu zostawi sama? nie chcę takiego życia, gdybym mogła znać przyszłość... Tak cholernie się boję a za razem tak cholernie brakuje mi Jego obecnosci i bliskosci. Ostatnio jakos tak odczulam ze przestal sie angazowac w moje sprawy, nie wie kiedy mam egzamin, kiedy to zaczynam, mowie Mu o czyms nawet pare razy a po jakims czasie twierdzi ze nic nie powiedzialam... moze juz nie czuje tego co kiedys... moze to juz nie jest to? Teraz ma wymowke - prace. Ale skad mam miec pewnosc ze jest ze mna szczery, caly czas praca, na nic nie ma czasu, nawet na jedzenie... martwie sie o Niego, a jednoczesnie boje sie ze zostane zraniona. I znow tak jak kiedys nie odbiera moich telefonow, zeby odebral, musze napisac smsa "odbierz", wtedy istnieje szansa, ze po drugiej strony sluchawki uslysze Jego glos, a nie tylko sygnal... A jakby wyglądał nasz ślub...?
Nie chcę, żeby było źle, pragnę być z Nim już na zawsze, nie chcę nikogo innego, On jest w stanie zaspokoić wszystkie moje potrzeby, nie chodzi tylko o seks. Obdarzyłam Go tak wielkim uczuciem, jak nikogo wcześniej. Niektóre rzeczy musi po prostu jeszcze sobie przemyśleć, sam... nie chcę wiecznie liczyć tylko na Siebie, chcę mieć w Nim Partnera, Kochanka, ale też Przyjaciela, chciałabym, żeby był gotów przyjść mi z pomocą nawet w srodku nocy jesli bym tego potrzebowala ;( Potrzebuję w Nim Sprzymierzeńca, On przecież na pewno we mnie też. Tak Go kocham... nie da się tego opisać... Dziwne aż, dawniej nie wiedziałam czym jest prawdziwa miłość, myślałam, że nigdy nie rozpoznam co to za uczucie, że nie będę w stanie tak oddać się drugiemu człowiekowi. Dorosłam. Tylko czy Rafał jest mi tak do końca oddany...? To wie tylko On. Niestety. Jakby zobaczył to co tu wszystko napisałam, to pewnie bym się pochlastała... Nie chcę Go ranić, nie chciałabym, żeby odebrał to wszystko źle albo żeby były sprzeczki, kłotnie, wymiany zdań, dlatego tego nie powiem. Łatwiej to napisać - w swoich notatkach. Ale boje się... przez ostatnie dni stał się znów jakiś taki obojętny... znów się zasłania pracą, nawet jak powiedziałam że pewnie pojadę do Marty i do małej to tak jakby się cieszył, że wreszcie odpocznie ode mnie. Może i ma rację, że to są moje wymysły, ale skoro tak, to powinien mnie jakoś uspokoić a tak muszę się domyślać... nie interesuje się jakoś mną, nawet nie zapytał jak Marty dziecko ma na imię, albo moimi egzaminami też tak jakoś z dala... myślałam, że będzie chociaż na jednym egzaminie ze mną. Cóż. Mówił, że praca fajna, nie narobi sie ciezko, a teraz inaczej, to w koncu gdzie lezy prawda? ;-((((( czasem czuje ze mam w glowie burdel ;(
Dodaj komentarz